W piątej części optymistycznej rozmowy Szymon i
Adam opowiadają o braku ambicji na temat stworzenia obiektywnego zestawu
informacji na temat zagadnienia, które podejmują i pomysłach, które
zaskakują...
A:
Chciałbym uniknąć jednoznacznego podejrzenia, ze jest to zbiór geograficznych
odkryć. Mamy wprawdzie piramidę, która może być wulkanem ale przecież może być
po prostu jakimś kształtem, bryła w przestrzeni. Musimy więc wystrzegać się
bezpośrednich skojarzeń przez które odbiorca miałby wrażenie, że staramy się
interpretować encyklopedię. Dlatego znalazło się to w opisie, żeby ktoś kto
pojawi się na takiej wystawie mógł od samego początku wiedzieć, że nie tędy
droga i że rozwiązania trzeba szukać w zupełnie gdzie indziej.
Czym innym?
S:
Chodzi o to, ze nie mamy tutaj żadnych ambicji, żeby stworzyć obiektywny zestaw
informacji na temat tego zagadnienia, które podejmujemy. Myślę, że Adamowi
chodziło po prostu o to, ze chcemy się skupić na naszych subiektywnych
spostrzeżeniach. Także to jest temat wyzwań widzianych przez nas i to
chcielibyśmy podkreślić.
A: Ja
przynajmniej nie czuje się na tyle kompetentny, żeby kogoś edukować przez
sztukę. To mnie nie interesuje.
S: To
tez nie jest funkcja sztuki.
A:
Tak, bo byłoby to nudne. Dlatego podkreślamy, że wystawa nie ma wymiaru
naukowego, jest o naszych spostrzeżeniach i naszej interpretacji wyzwań.
Jak już macie ten subiektywny mikrokosmos, to jakie
byłyby słowa klucze, które by was osadzały w jakiejś przestrzeni i byłyby
jakimś przewodnikiem dla osób, które chcą się znaleźć w tym mikrokosmosie? Jest
tam wyzwanie, jest przepowiednia..., co dalej?
A: no
tak, jest tam tez granica...
S: Dla
mnie każda praca jest trochę słowem-kluczem. Piramida to „przyciąganie”, błoto
to „granica”, „pękanie” lub „wpatrywanie się”.
Czy słowa
klucze są w ogóle potrzebne? Czy
właściwie na waszej wystawie jest tak dowolna interpretacja, ze ktoś może
zawiesić się na stronie estetycznej, a potem może ktoś wejść w nią głębiej, jak
to jest?
S: Mi
podoba się taka sytuacja, kiedy masz kilka warstw, a przynajmniej dwie. czyli
masz ta warstwę estetyczną i wchodzisz na wystawę i wiesz, ze wszystko pasuje i
jest na swoim miejscu, i po prostu dobrze
to wygląda, ale kiedy się przez to wszystko przebijesz, zaczynasz
dostrzegać powiązania pomiędzy pracami, widzisz, ze jest w tym coś
indywidualnego, tzn coś, co wynika z
przemyśleń i obserwacji autora. A najfajniej jest kiedy wychodzisz z galerii i
zaczynasz sobie przypominać wszystkie te elementy, które zobaczyłeś i składasz to
wszystko w głowie w całość. Ja przynajmniej najbardziej takie momenty lubię.
A: Jeśli chodzi o stronę estetyczną, o której
mówił Szymon, to jest tu coś, czego najbardziej się boje. Kilka razy spotkałem
się z sytuacją kiedy odbiorca moich prac widział w nich tylko „ładny obrazek”,
który sam w sobie może być płytki w interpretacji. Bywa, że czuję spory zawód z
powodu zbagatelizowania mojej historii. Właśnie o ta głębię mi chodzi...
S: Za
dobrze malujesz
A:
może, może...może to jest rozwiązanie
S: Marcin
Maciejowski w jakimś wywiadzie powiedział, że naprawdę starał się malować
ładnie, jak inni na akademii, ale po prostu mu nie wychodziło. Może ty spróbuj
odwrotnie?
Depczesz po piętach Maćkowi Nawrotowi...
A: W
każdym bądź razie mam sporo pomysłów, które czasem zaskakują mnie samego. I
bardzo się cieszę, kiedy mogę się tymi pomysłami podzielić. Więc te prace są
rodzajem pokazania komuś: wow tutaj się zdarzyło coś takiego i że to jest może
interesujące. Często historie które pchają mnie np. do namalowania obrazu są
(na mój użytek) przegadane, ale przez to, że są ukryte, dają swobodne pole
manewru do interpretacji tego wszystkiego, więc jeżeli chodzi o stronę
wizualną, to staram się uciekać od niej. Mogę śmiało powiedzieć, że Szymon jest
dla mnie mistrzem w tej dziedzinie. Maluje tylko tyle ile potrzeba aby odbiór
mógł zaistnieć, ja sam pewnie zbyt często ulegam pokusie „wygładzania” obrazu.
S: Ja
nie uciekam. Staram się żeby ta wierzchnia warstwa zazębiała się z treścią, a
czasami robię prace właśnie z powodu strony wizualnej. Kiedy maluję to
najczęściej wiąże się to z jakąś rozwiązaniem formalnym, a jeśli pomysł jest
bardziej „konceptualny” najczęściej okazuje się, że inne medium będzie
poręczniejsze. Może się wydawać, że to totalnie inne sytuacje, ale dla mnie są
bardzo podobne. Namalowałem na przykład kiedyś obraz na podstawie prostego
graffiti – nie ma tu nic ponad fascynację surową uliczną estetyką. Z drugiej
strony zrobiłem pełną transkrypcję napisów z przejścia podziemnego w
Świętochłowicach i wydrukowałem na kartce A4. I nie chodzi tylko o to że
obydwie prace wiążą się ze ścianami, ale o zauważanie pewnych rzeczy które mogą
być opatrzone, „przezroczyste” i skupianie na tym wzroku. Wracamy tutaj znowu
do tego subiektywnego podejścia, o którym wspominaliśmy.
c.d.n
Jacy współcześni artyści są bliscy Szewczykowi i Lasce, a jakie estetyki zupełnie ich nie przekonują o tym w 6 odcinku opowiedzą twórcy Optymizmu
Rozmawia: Adrian Chorębała
Zdjęcie zrobione w ATELIER
S10 ( u Pana Jasia)
0 komentarze:
Prześlij komentarz