czwartek, 13 grudnia 2012

Optymistyczna rozmowa cz.5







W piątej części optymistycznej rozmowy Szymon i Adam opowiadają o braku ambicji na temat stworzenia obiektywnego zestawu informacji na temat zagadnienia, które podejmują i pomysłach, które zaskakują...

A: Chciałbym uniknąć jednoznacznego podejrzenia, ze jest to zbiór geograficznych odkryć. Mamy wprawdzie piramidę, która może być wulkanem ale przecież może być po prostu jakimś kształtem, bryła w przestrzeni. Musimy więc wystrzegać się bezpośrednich skojarzeń przez które odbiorca miałby wrażenie, że staramy się interpretować encyklopedię. Dlatego znalazło się to w opisie, żeby ktoś kto pojawi się na takiej wystawie mógł od samego początku wiedzieć, że nie tędy droga i że rozwiązania trzeba szukać w zupełnie gdzie indziej.

Czym innym?

S: Chodzi o to, ze nie mamy tutaj żadnych ambicji, żeby stworzyć obiektywny zestaw informacji na temat tego zagadnienia, które podejmujemy. Myślę, że Adamowi chodziło po prostu o to, ze chcemy się skupić na naszych subiektywnych spostrzeżeniach. Także to jest temat wyzwań widzianych przez nas i to chcielibyśmy podkreślić.

A: Ja przynajmniej nie czuje się na tyle kompetentny, żeby kogoś edukować przez sztukę. To mnie nie interesuje.

S: To tez nie jest funkcja sztuki.

A: Tak, bo byłoby to nudne. Dlatego podkreślamy, że wystawa nie ma wymiaru naukowego, jest o naszych spostrzeżeniach i naszej interpretacji wyzwań.

Jak już macie ten subiektywny mikrokosmos, to jakie byłyby słowa klucze, które by was osadzały w jakiejś przestrzeni i byłyby jakimś przewodnikiem dla osób, które chcą się znaleźć w tym mikrokosmosie? Jest tam wyzwanie, jest przepowiednia..., co dalej?

A: no tak, jest tam tez granica...

S: Dla mnie każda praca jest trochę słowem-kluczem. Piramida to „przyciąganie”, błoto to „granica”, „pękanie” lub „wpatrywanie się”.

 Czy słowa klucze  są w ogóle potrzebne? Czy właściwie na waszej wystawie jest tak dowolna interpretacja, ze ktoś może zawiesić się na stronie estetycznej, a potem może ktoś wejść w nią głębiej, jak to jest?

S: Mi podoba się taka sytuacja, kiedy masz kilka warstw, a przynajmniej dwie. czyli masz ta warstwę estetyczną i wchodzisz na wystawę i wiesz, ze wszystko pasuje i jest na swoim miejscu, i po prostu dobrze  to wygląda, ale kiedy się przez to wszystko przebijesz, zaczynasz dostrzegać powiązania pomiędzy pracami, widzisz, ze jest w tym coś indywidualnego, tzn coś, co wynika  z przemyśleń i obserwacji autora. A najfajniej jest kiedy wychodzisz z galerii i zaczynasz sobie przypominać wszystkie te elementy, które zobaczyłeś i składasz to wszystko w głowie w całość. Ja przynajmniej najbardziej takie momenty lubię.

A:  Jeśli chodzi o stronę estetyczną, o której mówił Szymon, to jest tu coś, czego najbardziej się boje. Kilka razy spotkałem się z sytuacją kiedy odbiorca moich prac widział w nich tylko „ładny obrazek”, który sam w sobie może być płytki w interpretacji. Bywa, że czuję spory zawód z powodu zbagatelizowania mojej historii. Właśnie o ta głębię mi chodzi...

S: Za dobrze malujesz

A: może, może...może to jest rozwiązanie

S: Marcin Maciejowski w jakimś wywiadzie powiedział, że naprawdę starał się malować ładnie, jak inni na akademii, ale po prostu mu nie wychodziło. Może ty spróbuj odwrotnie?

Depczesz po piętach Maćkowi Nawrotowi...

A: W każdym bądź razie mam sporo pomysłów, które czasem zaskakują mnie samego. I bardzo się cieszę, kiedy mogę się tymi pomysłami podzielić. Więc te prace są rodzajem pokazania komuś: wow tutaj się zdarzyło coś takiego i że to jest może interesujące. Często historie które pchają mnie np. do namalowania obrazu są (na mój użytek) przegadane, ale przez to, że są ukryte, dają swobodne pole manewru do interpretacji tego wszystkiego, więc jeżeli chodzi o stronę wizualną, to staram się uciekać od niej. Mogę śmiało powiedzieć, że Szymon jest dla mnie mistrzem w tej dziedzinie. Maluje tylko tyle ile potrzeba aby odbiór mógł zaistnieć, ja sam pewnie zbyt często ulegam pokusie „wygładzania” obrazu.

S: Ja nie uciekam. Staram się żeby ta wierzchnia warstwa zazębiała się z treścią, a czasami robię prace właśnie z powodu strony wizualnej. Kiedy maluję to najczęściej wiąże się to z jakąś rozwiązaniem formalnym, a jeśli pomysł jest bardziej „konceptualny” najczęściej okazuje się, że inne medium będzie poręczniejsze. Może się wydawać, że to totalnie inne sytuacje, ale dla mnie są bardzo podobne. Namalowałem na przykład kiedyś obraz na podstawie prostego graffiti – nie ma tu nic ponad fascynację surową uliczną estetyką. Z drugiej strony zrobiłem pełną transkrypcję napisów z przejścia podziemnego w Świętochłowicach i wydrukowałem na kartce A4. I nie chodzi tylko o to że obydwie prace wiążą się ze ścianami, ale o zauważanie pewnych rzeczy które mogą być opatrzone, „przezroczyste” i skupianie na tym wzroku. Wracamy tutaj znowu do tego subiektywnego podejścia, o którym wspominaliśmy. 

c.d.n


Jacy współcześni artyści są bliscy Szewczykowi i Lasce, a jakie estetyki zupełnie ich nie przekonują o tym w 6 odcinku opowiedzą twórcy Optymizmu

Rozmawia: Adrian Chorębała



Zdjęcie zrobione w ATELIER S10 ( u Pana Jasia)



0 komentarze:

Prześlij komentarz